Jesień to jeden z najbardziej płodnych sezonów na rynku modowym. Temperatura pozwala nam na dużą dowolność w doborze okryć wierzchnich i akcesoriów. Osobiście bardzo lubię tą porę roku za możliwość nakładania na siebie kilku warstw odzieży. Jest to styl specyficzny dla okresów przełomu pór roku, kiedy poranna temperatura oscyluje w okolicach 5-10 stopni na plusie, a południe wita nas ponad 20 kreskami na termometrze. W dzisiejszym wpisie chciałbym zwrócić uwagę na pewien trend, który coraz śmielej wykorzystywany jest przez marki odzieżowe jak i ‘fashionistów’.
Deseń moro, bo o nim mowa, od kilku sezonów był obecny w świecie mody, ale dopiero w ostatnim czasie przeżywa szczyt popularności. Moro to forma nadruku na tkaninie. Pierwotnie wzór ten był wykorzystywany przez wojsko w celu kamuflażu. W zależności od służby, kolory moro różniły się między sobą i tak np.: Wojska Lądowe posługiwały się kolorem zielonym, Wojska Lotnicze i Marynarkę Wojenną można było poznać po deseniu moro w kolorze czarnym, natomiast Straż Pożarną po kolorze ciemnobrązowym. Tak prezentowała się paleta do 1989r, wraz ze zmianami ustrojowymi na 4 lata „moro” zastąpiono „pumą” natomiast od 1993r. funkcjonuje wzór „pantera”.
Na przestrzeni lat deseń ten był zarezerwowany dla miłośników przyrody, którym wzór moro pozwalał wtopić się w tło i w sposób niezauważony obserwować otoczenie. Dla przeciętnego odbiorcy, wzór ten był mało atrakcyjny i nieakceptowalny.
Wszystko zmieniło się, kiedy giganci odzieżowi wykorzystali deseń moro w swoich projektach. Dzięki mądrze poprowadzonej polityce marketingowej moro zyskało nowych wielbicieli i coraz częściej jest wykorzystywany przez ludzi z branży modowej. Mimo wszystko, nadal na ulicach ciężko wypatrzeć mężczyzn świadomie wykorzystujących ten wzór w swoich zestawach.
Kamieniem milowym stało się wypuszczenie kolekcji z akcentami moro przez sieciowych gigantów modowych, którzy zadbali o pełen wachlarz produktów i wariantów. Aktualnie najczęściej spotykanym wariantem moro jest ten w odcieniach zieleni i beżu. Z powodzeniem sprawdza się on jako deseń na kurtkach, parkach oraz spodniach. Coraz częściej rzucają się w oczy modele obuwia pokryte tym znajomym wzorem.
Osobiście bardzo lubię moro za jego uniwersalność, jednak koniecznie musimy pamiętać o zachowaniu umiaru! Jeżeli wybieramy kurtkę moro, niech to będzie jedyny element w tym deseniu. Jedna część outfit’u w tym deseniu wystarczy. W kreowaniu look’u z motywem moro musimy uważać, aby nie przekroczyć cienkiej granicy i przypadkowo nie przypominać zapalonego wędkarza bądź szeregowego z NAVY.
Uniwersalność moro polega na łatwym komponowaniu zestawów kolorystycznych. Jeżeli sięgamy po zielone cętki, możemy z powodzeniem zestawić je z ciemnym jeansem, brązem, granatem a nawet pomarańczem. Beże natomiast idealnie będą pracować z bordo oraz zielenią. Ciekawą opcją jest również zestawienie dodatków moro z podstawowymi kolorami, szalik w kolorze moro to ciekawe wykończenie całości naszej stylizacji, która dzięki temu nabierze interesującego charakteru.
Mam nadzieję, że przekonałem Was do sięgnięcia po moro. Tylko pamiętajcie, że kluczem do sukcesu jest umiar, dzięki któremu nie pomylą nas z gajowym.
Pozdrawiam,
Mateusz